„Szum”
Idąc coraz ciaśniejszym korytarzem
Z barku popycha szum
Przysypiający bladym światłem
Bezwstydnie znający smak uciech
Ludzkiej niedoli
Znienawidzone ataki paniki
Zbyt zmęczone na odwiedziny
Podpalają skrawek koszmaru
Odrobina ulgi otrzymana w prośbie
Biega nieprzerwanie po gościach
Zostawiając za sobą
Wykończone spojrzenie
Uschniętych powiek
Łatwiej chwycić słońce
Unikając zetknięcia się
Z żalem spełnionego marzenia
Osiągniętego z dobrym zamiarem
Boleśnie ubierającego Cię w zawiść
Czując rozłamujące się lustro
Na miliony zakrwawionych kawałków
Jak niewinne żebra
Błagalnym tonem proszę o koniec
Świat rozmazany w absurdzie
Zaczyna wiercić się w błocie
Z którym tak łatwo mnie zrównałeś
By sięgnąć wdechem zapomnienia
-Lili Rose